Może i nie mamy mroźnej zimy w tym roku, nie ma ogromnych zasp śniegu i zamarzniętych kałuży, za to jest zimny wiatr i wiecznie kropiący deszcz. Nie zawsze mamy wolne ręce, by nieść ze sobą parasolkę, a nawet kiedy mamy to wietrzysko wygina ją na wszystkie strony, w końcu łamie druty, a my jesteśmy cali mokrzy. Nie zawsze też mamy kaptur w płaszczu czy kurtce, więc w każdej sytuacji najlepsza jest wełniana czapka, która ochroni głowę przed deszczem czy wiatrem. Podjęłam się tego ważnego zadania i zdecydowałam się chronić wasze głowy! Robótki ręczne podobały mi się już od najmłodszych lat i chyba kiedyś wspominałam coś o tym, że lubię robić na drutach.
Znalazłam chętnego, a w zasadzie to chętną. Prze kochana Hania postanowiła nie marznąć tej zimy i zamówiła u mnie wełnianą czapkę. Naprawdę zrobiło mi się niezmiernie miło kiedy Hania pochwaliła mój wyrób i stwierdziła, że dotąd nienawidziła czapek, a w każdej wyglądała... no nie wyglądała właśnie. W tej czapce wygląda naprawdę ładnie, nosi ją z dumą (była w niej nawet na koncercie Slasha!) i co najważniejsze- nie marznie w uszy!
poniedziałek, 5 stycznia 2015
niedziela, 19 października 2014
roszpunka i jej koralik szczęścia
Niesamowita radość mnie ogarnia, kiedy podsyłacie mi zdjęcia z podpisem: ZOBACZ! NOSZĘ!
Albo kiedy widzę Was gdzieś na korytarzu szkolnym, a na Waszej szyi huśta się mały drewniany koralik w kwiatki. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że zrobiło się coś, co komuś się podoba, coś co ktoś chce nosić. Czuję się wtedy jak taki mini projektant, dzięki któremu zwykły strój nabiera odrobiny magii, bo przecież drewniany koralik to nie jest zwykła rzecz. Nie bez powodu nosi nazwę: KORALIK SZCZĘŚCIA. Wystarczy tylko uwierzyć w te słowa, a naprawdę będzie szczęśliwy.
Dziś pokażę Wam zdjęcia Roszpunki, która z dumą nosi mój malutki wyrób i mimo kilometrów, które nas dzielą mamy coś co nas łączy i nam obu sprawia radość. Dziękuję <3
Albo kiedy widzę Was gdzieś na korytarzu szkolnym, a na Waszej szyi huśta się mały drewniany koralik w kwiatki. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że zrobiło się coś, co komuś się podoba, coś co ktoś chce nosić. Czuję się wtedy jak taki mini projektant, dzięki któremu zwykły strój nabiera odrobiny magii, bo przecież drewniany koralik to nie jest zwykła rzecz. Nie bez powodu nosi nazwę: KORALIK SZCZĘŚCIA. Wystarczy tylko uwierzyć w te słowa, a naprawdę będzie szczęśliwy.
Dziś pokażę Wam zdjęcia Roszpunki, która z dumą nosi mój malutki wyrób i mimo kilometrów, które nas dzielą mamy coś co nas łączy i nam obu sprawia radość. Dziękuję <3
sobota, 20 września 2014
wiklinowy kosz
Witam wszystkich. Nie będę się tłumaczyć dlaczego mnie tu tyle nie było, nie będę wymyślać wymówek i prosić o przebaczenie, bo to bez sensu. Mam tylko malutki cień nadziei, że jeszcze ktoś o mnie pamięta i wie, że od czasu do czasu lubię coś stworzyć.
Dziś chciałam Wam pokazać jak ze starego wiklinowego kosza, znalezionego na strychu, można zrobić całkiem niezły stojak na kwiaty. Może nie jest to szczyt profesjonalizmu i kreatywności, ale dlaczego nie, skoro i tak miałam go wyrzucić na śmieci.
Potrzebujemy tylko większego pędzla, białej farby no i oczywiście kosza.
Dziś chciałam Wam pokazać jak ze starego wiklinowego kosza, znalezionego na strychu, można zrobić całkiem niezły stojak na kwiaty. Może nie jest to szczyt profesjonalizmu i kreatywności, ale dlaczego nie, skoro i tak miałam go wyrzucić na śmieci.
Potrzebujemy tylko większego pędzla, białej farby no i oczywiście kosza.
piątek, 6 czerwca 2014
Hania tez ma koralik szczescia
Witam wszystkich. Przyszłam, żeby przypomnieć się, że jeszcze istnieję! A co lepsze- tworzę. A ludzie to chcą!
Wiem, że moja działalność na blogu ogranicza się do minimum, ale sami rozumiecie.. Nauka, szkoła, obowiązki... Ale już niedługo wakacje. Będę mieć więcej wolnego czasu, będę robić nowy pokój, a to równa się: będę robić więcej rzeczy z decoupage. Czy chcecie, czy nie- będę wrzucać nowe projekty, ozdoby i inne pierdółki.
Dziś chciałam Wam pokazać jedną z moich klientek. Ma na imię Hania i mieszka daleko ode mnie. Ale zapragnęła mieć coś, co będzie nas łączyć i co będzie sprawiać, że będziemy bliżej siebie mimo kilometrów. KORALIK SZCZĘŚCIA. Z przyjemnością zrobiłam go i wysłałam. Koralik przemierzył pół Polski i trafił na szyję przeuroczej Hani!
Do następnego, trzymajcie się.
Wiem, że moja działalność na blogu ogranicza się do minimum, ale sami rozumiecie.. Nauka, szkoła, obowiązki... Ale już niedługo wakacje. Będę mieć więcej wolnego czasu, będę robić nowy pokój, a to równa się: będę robić więcej rzeczy z decoupage. Czy chcecie, czy nie- będę wrzucać nowe projekty, ozdoby i inne pierdółki.
Dziś chciałam Wam pokazać jedną z moich klientek. Ma na imię Hania i mieszka daleko ode mnie. Ale zapragnęła mieć coś, co będzie nas łączyć i co będzie sprawiać, że będziemy bliżej siebie mimo kilometrów. KORALIK SZCZĘŚCIA. Z przyjemnością zrobiłam go i wysłałam. Koralik przemierzył pół Polski i trafił na szyję przeuroczej Hani!
Do następnego, trzymajcie się.
czwartek, 24 kwietnia 2014
slodki sloik
Cześć.
Pomyślałam, że od czasu do czasu będę wstawiać tu inne rzeczy, które zrobiłam samodzielnie. Tak dla urozmaicenia i ucieczki przed nudą i monotonią.
Od dawien dawna podobają mi się słoiki i różnego rodzaju pudełeczka na słodycze. Każdego razu, kiedy już taki spotykałam kosztował on fortunę, a ja nie miałam zamiaru wydawać 50zł na pudełko,w którym będę trzymać kolorowe cukierki czy gumy.
Postanowiłam więc w końcu, że wezmę sprawy w swoje ręce, ruszę głową i zrobię coś sama. Po lekcjach udałam się na miasto i już w trzecim sklepie znalazłam to, czego szukałam. Słoik hermetycznie zamykany. Podeszłam do kasy i zapłaciłam jedynie 7zł. Później wstąpiłam do pasmanterii i kupiłam metr pudrowo-różowej wstążki za 1,50zł.
Zawiązałam ją wokół "nakrętki" słoika i takim oto sposobem mam moje wymarzone pudełko na kolorowe gumy za jedyne 8,50zł!
Pomyślałam, że od czasu do czasu będę wstawiać tu inne rzeczy, które zrobiłam samodzielnie. Tak dla urozmaicenia i ucieczki przed nudą i monotonią.
Od dawien dawna podobają mi się słoiki i różnego rodzaju pudełeczka na słodycze. Każdego razu, kiedy już taki spotykałam kosztował on fortunę, a ja nie miałam zamiaru wydawać 50zł na pudełko,w którym będę trzymać kolorowe cukierki czy gumy.
Postanowiłam więc w końcu, że wezmę sprawy w swoje ręce, ruszę głową i zrobię coś sama. Po lekcjach udałam się na miasto i już w trzecim sklepie znalazłam to, czego szukałam. Słoik hermetycznie zamykany. Podeszłam do kasy i zapłaciłam jedynie 7zł. Później wstąpiłam do pasmanterii i kupiłam metr pudrowo-różowej wstążki za 1,50zł.
Zawiązałam ją wokół "nakrętki" słoika i takim oto sposobem mam moje wymarzone pudełko na kolorowe gumy za jedyne 8,50zł!
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
cos nowego
Cześć.
Dziś chciałabym pokazać Wam mój nowy wieszak. Pewnie myślicie teraz, że tytuł posta kłamie, bo co nowego może być w wieszaku w kształcie serca? Widzieliście go setki razy. Ale nie. Serio jest coś nowego. Jest to mała zmiana, mała kombinacja.
Wieszak tradycyjnie jest w kolorze antycznej bieli, ale na brzegach dałam różową farbę. Nigdy wcześniej nie robiłam takiego czegoś, więc może nie wyszło to idealnie, ale jak na pierwszy raz jestem z siebie całkiem zadowolona.
Dziś chciałabym pokazać Wam mój nowy wieszak. Pewnie myślicie teraz, że tytuł posta kłamie, bo co nowego może być w wieszaku w kształcie serca? Widzieliście go setki razy. Ale nie. Serio jest coś nowego. Jest to mała zmiana, mała kombinacja.
Wieszak tradycyjnie jest w kolorze antycznej bieli, ale na brzegach dałam różową farbę. Nigdy wcześniej nie robiłam takiego czegoś, więc może nie wyszło to idealnie, ale jak na pierwszy raz jestem z siebie całkiem zadowolona.
sobota, 22 marca 2014
lawendowy poranek
Cześć Wam wszystkim.
Nie będę pisać po raz kolejny, że dawno mnie tu nie było, bo przecież wszyscy o tym wiedzą.
Chciałam Wam się pochwalić moim kolejnym wyrobem. Tym razem dostałam od pani A. specjalne zadanie. Dostałam czarną tacę w kolorze czarnym, z motywem kawy. Produkt był kupiony w sklepie, więc był też polakierowany. Pani A. zażyczyła sobie, by taca była w kolorze antycznej bieli i miała lawendowe dodatki. Zgodziłam się od razu. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko. Najpierw musiałam potraktować ją papierem ściernym, aby farba lepiej się nakładała. By zejść z koloru czarnego do białego musiałam zużyć prawie całą tubkę farby w kolorze antycznej bieli. Myślałam, ze nie dam rady i oddam tacę niezrobioną. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że możecie dawać mi jakieś nieudane zakupy, a ja postaram się je przerobić, by wyglądało to ładnie. Było bardzo ciężko, ale dałam radę, a z efektu jestem bardzo zadowolona. A Wy? Co o tym myślicie? Podoba Wam się?
Nie będę pisać po raz kolejny, że dawno mnie tu nie było, bo przecież wszyscy o tym wiedzą.
Chciałam Wam się pochwalić moim kolejnym wyrobem. Tym razem dostałam od pani A. specjalne zadanie. Dostałam czarną tacę w kolorze czarnym, z motywem kawy. Produkt był kupiony w sklepie, więc był też polakierowany. Pani A. zażyczyła sobie, by taca była w kolorze antycznej bieli i miała lawendowe dodatki. Zgodziłam się od razu. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko. Najpierw musiałam potraktować ją papierem ściernym, aby farba lepiej się nakładała. By zejść z koloru czarnego do białego musiałam zużyć prawie całą tubkę farby w kolorze antycznej bieli. Myślałam, ze nie dam rady i oddam tacę niezrobioną. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że możecie dawać mi jakieś nieudane zakupy, a ja postaram się je przerobić, by wyglądało to ładnie. Było bardzo ciężko, ale dałam radę, a z efektu jestem bardzo zadowolona. A Wy? Co o tym myślicie? Podoba Wam się?
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)